Przejechałam dziś gołębia
Przejechałam dziś gołębia. Żywego. Rowerem. Byłam pewna że to niemożliwe, ptaki tak szybko uciekają z drogi. Ale ten nie uciekł. Moje ciało chciało unieść się razem z rowerem, ale ziemia przyciągnęła nas do siebie, nie udało się oderwać i rower całym cięzarem przejechał po ciele ptaka. Czułam go pod kołem. Nie odwróciłam się, nie chciałam go zobaczyć. Wszystko we mnie nie chciało żeby to się stało, a się stało. Gdybym usłyszała o tym od kogoś, pomyślałabym, szkoda, ale to się zdarza, zdarza się, że ptaki giną lub są ranne, co dzień. Teraz poczułam jak to jest. Przywoływałam moją wiarę w to, że wszystko ma sens. Ale nie pomogło. Może i dobrze. Może właśnie miało mnie to dotknąć. Tylko czy jest, będzie, tego jakiś efekt..?
Uważasz ze post był ciekawy, zapisz się na bezpłatny newsletter o pracy z ciałem:
Uważasz ze post był ciekawy, zapisz się na bezpłatny newsletter o pracy z ciałem:
ja kiedyś medytowałem czy mam podjąć pewną ważną podróż i naprzeciw mnie ptak uderzył w szybę i się zabił co potraktowałem jako znak, że mam nie jechać, że są niewidzialne przeszkody.
OdpowiedzUsuń