Czy zmiana musi boleć? - refleksje po warsztacie tańca butoh






W ostatni weekend, a nawet trzy dni :) uczestniczyłam w warsztacie tańca butoh poprowadzonym przez Olę Capigę Łochowicz. Do butoh ciągnęło mnie już od dawna. Ciągnęło mnie bo w tym tańcu szuka się autentyczności, naturalnego ruchu nie wykluczając również tego co brzydkie, niedoskonałe, ułomne. Bo jest w nim miejsce na wchodzenie głęboko w siebie i w rzeczywistość. Bo jest formą medytacji w ruchu, zdecydowanie. A to wszystko bardzo mnie interesuje.
Szłam na ten warsztat w momencie zastanawiania się nad tym, czy taniec rzeczywiście jest formą umożliwiającą dokonywanie w sobie poważnych transformacji bez bólu. Będąc pod wpływem czytanych ostatnio książek Stanislava Grofa i Aleksandra Lowena, którzy opisują metody łączące się z cierpieniem i mając w pamięci ciała doznania głębokie przeżyte właśnie w tańcu...
Warsztat był faktycznie podróżą wgłąb siebie - zgodnie ze swym tytułem i deklaracją prowadzącej. Był też wspaniały muzycznie, co oczywiście tę podróż wspierało. Miał dla mnie chwile łatwe i trudne, przyjemne i nieprzyjemne, takie z których i w których byłam zadowolona i niezadowolona. Były momenty znudzenia, znużenia, lęku, zmęczenia, zniechęcenia, zniecierpliwienia, złości, radości, przyjemności, prostoty, klarowności,transu bliskiego ekstazie..., ale właśnie podczas tych warsztatów poczuła na nowo, że tak, że to prawda i ze to możliwe: taniec jest taką formą, w której proces przemiany, rozwoju, zdrowienia, oczyszczenie, integracji.... nie musi boleć. Bo gdy przekracza się pewien próg za którym rozciąga się odmienny, transowy stan tańczenia, i trudność, i dyskomfort, i radość i przyjemność, są dobre, bo po prostu są. Są elementami czegoś większego, co samo w sobie jest cudowne - tańca!



Uważasz ze post był ciekawy, zapisz się na bezpłatny newsletter o pracy z ciałem:






Komentarze

Prawa autorskie

Zamieszczane tu teksty i obrazy nie mogą być kopiowane ani publikowane bez zgody autorki.